Tym razem z innej beczki bo nie filc a glina i moje pierwsze maleństwa :)
Pokażę wam miseczkę z której niestety szkliwo spłynęło i na nieszczęście trzeba było ją odrywać z pieca...użyłam mandarynu i plamy oleju...a wyszła tak
poszczerbione dno to skutek właśnie zbyt nadmiernego poszkliwienia trzeba będzie zeszlifować:)
Oprócz miseczki ulepiłam sobie coś takiego co z założenia miało być popielniczką...troszkę nie modnie z mojej strony....i nie zdrowo, ale palić to lubię. Tu szkliwo to gruszka i aquamaryn. Spodziewałam się bardziej zielonej gruszki ale koniec końca jestem z siebie dumna.
Na koniec jeszcze raz proszę lapapillon o kontakt na maila straszny_gawron@o2.pl lub wpisanie tu w komentarzu ulubionych kolorów ponieważ jak dotąd nie dostałam żadnej informacji...i troszkę przykro że tak się to przeciąga.
Sliczne rzeczy zrobiłaś-jestem pełna podziwu:)Pozdrawiam cieplutko i życzę spokojnych i radosnych Świąt!
OdpowiedzUsuńSpłynęło bądź nie i tak wygląda super. Popielniczki nie popieram, była palaczka, jednak twór jest super.
OdpowiedzUsuńzupełnie nie rozumiem Twojego niezadowolenia, bo wyszło pięknie! Osobiście nie widzę niedociągnięć o których piszesz i mam kompleksy, że się tak rozwijasz a ja ciągle w jednej technice siedzę ;) Za kilka dni się widzimy i będziemy sobie kiepować do pięknej popielniczki, ha!
OdpowiedzUsuńMimo, że popielniczka - to jest piękna.
OdpowiedzUsuń